Kiedy ktoś pyta mnie, jak dziś wygląda infrastruktura ładowania w Polsce, to odpowiadam: lepiej niż było, ale wciąż daleko od tego, jak być powinno. Mamy wzrosty, mamy inwestycje, mamy plany — tylko że planami się EV nie naładuje. Zajrzyjmy więc pod maskę danych i zobaczmy, gdzie jesteśmy na przełomie I i II połowy 2025 roku.
Niemal 10 tysięcy punktów. Tylko co z tego?
Zacznijmy od suchego faktu: na koniec maja 2025 mieliśmy w Polsce dokładnie 9 814 ogólnodostępnych punktów ładowania. Brzmi świetnie? Na papierze — tak. W rzeczywistości sytuacja jest mniej oczywista.
Dlaczego? Bo:
Dla użytkownika to oznacza jedno: planowanie podróży EV nadal wymaga więcej główkowania niż pakowanie walizki.
Tempo przyrostu? Imponujące, ale…
Rok do roku notujemy solidne wzrosty. Od maja 2024 do maja 2025:
Tylko że… liczba samochodów wciąż rośnie szybciej niż infrastruktura. Mamy dziś jeden punkt ładowania na każde 9,6 pojazdu. Jeszcze mieścimy się w unijnych zaleceniach, ale jeśli nie przyspieszymy inwestycji w DC — zaraz się z nich wyturlamy.
Rozwój? Tak. Równomierny? Nie bardzo
Tutaj zaczyna się prawdziwy problem. Ładowarek przybywa głównie tam, gdzie już są. Przykład?
Ale jeśli spojrzysz na statystyki „na 100 tys. mieszkańców”, to wygrywają miasta typu Olsztyn, Katowice i Częstochowa – niekoniecznie te, które pierwsze przychodzą Ci do głowy przy planowaniu elektromobilnej ekspansji.
Wniosek? Powinniśmy patrzeć nie tylko na wielkość miasta, ale też na jego proporcje infrastrukturalne. Może flota testowa w Olsztynie to nie żart, tylko strategia?
TEN-T, czyli gdzie faktycznie można pojechać
Polska leży na szlakach transeuropejskich i to nie jest news. Ale news jest taki, że nasze pokrycie infrastrukturalne przy korytarzach TEN-T, wciąż jest marne.
Tak, 2%. To jakby obiecać, że naprawisz wszystkie drogi w gminie i zacząć od wymiany krawężnika na jednym skrzyżowaniu. Choć niektórzy powiedzą, że przecież od czegoś trzeba zacząć.
Kto ciągnie ten wózek (czy raczej kabel)?
Na szczęście są gracze, którzy naprawdę inwestują w rozwój — i warto mieć ich na radarze:
Jeśli więc planujemy rozwój floty, to warto rozmawiać z tymi partnerami. Preferencyjne warunki? Lepsze lokalizacje? Albo po prostu – święty spokój klienta, który nie będzie musiał szukać złącza w aplikacji jak grzybiarz pod Radomiem grzybów w zimie:)
Co z tego wynika?
Dla klientów — informujmy uczciwie: tak, jeździ się coraz łatwiej, ale planowanie trasy w EV to nadal trochę logistyka.
Dla firm — mądra ekspansja floty, tylko tam, gdzie da się ją realnie zasilić.
Dla branży — jeśli AFIR nie będzie mocniej egzekwowany, to za 2 lata infrastruktura przestanie nadążać nie tylko za trendem, ale i za potrzebą.
Chcesz, by EV kojarzyły się z komfortem, nie kompromisem? To nie wystarczy kupić samochody. Trzeba rozumieć, gdzie one mogą żyć i działać. I właśnie tam ich używać.